Stoimy naprzeciwko a niewypowiedziane przyciąganie staje się coraz bardziej oczywiste. Podchodzimy powoli patrzą sobie głęboko w oczy. Coraz bliżej, bliżej. W pewnym momencie wysuwam do przodu rękę. Jest zdziwiony ale robi to samo. Zbliżamy się bardziej i stykamy tylko opuszkami palców. Atmosfera staje się cięższa. W powietrzu widać przeskakujące między nami iskry- jestem w stanie to przysiąc. I już nie umiemy się dłużej powstrzymać albo zwyczajnie nie chcemy. Opuszczamy ręce i podchodzimy jeszcze krok. Stoimy tak blisko, że czuję na skórze jego oddech. Krótki, przyspieszony, pełen żaru oddech drapieżnika szykującego się do starca ze swoim rywalem. Stoimy tak blisko, że stykamy się bluzka o bluzkę, materiał o materiał, mój biust przy jego klatce piersiowej.
-Czy jesteś tego pewna?- pyta z nadzieją w głosie. Ma nadzieję, że nie odmówię, że się nie wycofam. Pyta jakby od tego zależało wszystkie siedem światów i pół Ameryki.
Teraz to go na pewno zaskoczę. Obracam się od niego szybko bez słowa. Słyszę jak z zaskoczenia wciąga szybko powietrze. Przemierzam naście kroków i znów obracam się w jego stronę. Twarz mam poważną, oczy zamknięte. Otwieram oczy i z wielkim uśmiechem wołam do niego:
-Catch me if you can- i przypuszczam szarże w jego stronę.
Stoi kompletnie osłupiały moim zachowaniem lecz widać, że podoba mu się co chce zrobić. Krok przed nim odbijam się mocno od podłoża i wyskakuję na niego tak, że nogami oplatam go w pasie a ON chwyta mnie jedną ręką pod pośladkami a drugą za plecy. Nim zdążył do końca zrozumieć co się dzieje wczepiam się ustami w jego ustami w jego usta i zaczynam całować jak najmocniej potrafię. Pocałunki spadają jeden po drugim, coraz mocniej, intensywniej. Mniej sensualnie, bardziej seksualnie. Trzyma mnie tak mocno w swoich silnych męskich ramionach. Czuję się... bezpieczna? Ta myśl mnie zadziwia. Po tych wszystkich życiowych przebojach jestem zdziwiona, że mogę czuć się bezpieczna w ramionach faceta. Na dodatek takiego, którego nie znam zbyt dobrze i zbyt długo. Który jest tajemniczy, którego mam zamiar dopiero odkryć.
Rękę z pleców przekłada pod pośladki tak, że teraz ujmuje oba. Przyznam, że to bardzo stymulujące. Robi kilka kroków w tył czym mnie trochę rozprasza. Przestaję go całować i patrzymy sobie głęboko w oczy stykając się czołami. Zatrzymuje się mając za plecami wielkie łoże. Nic nie jest wypowiedziane, wpatrujemy się w siebie intensywnie.
-Czy jesteś tego pewna?-zadaje to pytanie po raz wtóry. Nie jest mi potrzebna teraz analiza sytuacji bo nic dobrego by z tego nie wynikło.
-Nie myśl tylko działaj- mówię z niewymuszonym uśmiechem i napieram na niego tak, że zszczepieni lądujemy ze śmiechem na łóżku. Nie chę teraz analizować. Nie chcę teraz myśleć. Chcę tylko odczuwać i przeżywać. Chcę chwili totalnego odprężenia, odmóżdżenia nie zastanawiając się nad resztą. Jakby jutra nie było. I ON idealnie odnajduje się w tej roli. Świetnie całuje, świetnie zna kobiece ciało a jego męskość..uuu...na sam widok przechodzą mnie dreszcze. Gdy całuje delikatnie koli mnie jego bródka co o dziwo jest nawet interesującym doznaniem. No właśnie-jak ON wyczarował, że jesteśmy nadzy. Skupiłam się na czym innym a w tym czasie ON pozbawił mnie i siebie ubrań w trybie natychmiastowym.
Akcja zaczyna zwalniać. Leżymy naprzeciwko siebie znów tak blisko, że czuję jego oddech na swoim policzku. Oddech krótki, urywany, niespokojny. Stykamy się koniuszkami palców i tak jak poprzednio mój biust delikatnie i w rytmie mojego przyspieszonego oddechu ociera się o jego umięśnioną klatę. Jego dzika uroda jest powalająca. I już nie chcę się dłużej powstrzymywać. Nieoczekiwanie wdrapuję się na jego brzuch i siadam na nim okrakiem. Jest zaskoczony ale bynajmniej nie niezadowolony.
-Co ty chcesz zrobić maleńka?- pyta kurtuazyjnie a oczka świecą się mu jak dziecku w sklepie z zabawkami.
-Mniej gadania, więcej działania-rzucam krótko.
Jakby dostał zastrzyk energii. Chwyta mnie za biodra i obraca tak, że już leżę pod nim. Grad pocałunków szybkich, żarliwych, zapierających dech. Zaczynamy się turlać po łóżku. Jesteśmy jak wielkie splątanie rąk, nóg, języków, pocałunków, nagich ciał.
Podkręca się tempo i już nikt nie byłby w stanie nas powstrzymać. Wchodzi we mnie szybko i sprawnie a ja jestem taka gotowa. Jestem od dawna na niego gotowa. Synchronizujemy nasze ciała i oddechy. Pchnięcie za pchnięciem. Pchnięcie za pchnięciem. Prowadzi mnie stromą ścieżką na szczyt góry coraz bliżej nieba. Najpierw delikatny ale stanowczy a pod wpływem wzrostu tempa robi się coraz bardziej dziki i nieprzewidywalny. Nie kontroluję i zaczynam krzyczeć ale dociera do mnie, że nikt nie powinien nas usłyszeć dlatego zaczynam go gryźć, kąsać, żeby stłumić swoje odgłosy. Wirujemy tak pod same chmury i gdy już dotykam słońca nasze ciała się rozluźniają i opadamy lekko z powrotem na łóżko. Jesteśmy fantastycznie zmęczeni ale odprężeni. Leżymy nadal spleceni a nasze oddechy powoli się uspokajają.
-Dziękuję-uśmiecham się do niego leniwie. Jest zdziwiony ale także rozleniwiony ale o dziwo... rozochocony? Matko, jeszcze?
-To ja powinienem podziękować moja piękna pani...
-Cała przyjemność po mojej stronie- uśmiecham się głupkowato.
Powoli zaczyna do mnie docierać rzeczywistość. Patrzę w stronę zegara i krew odpływa mi z twarzy.
-Już tak późno?- wydaję z siebie krzyk a ON jest totalnie oniemiały. Zrzucam go z siebie, wstaję nerwowo i zaczynam szukać swoich ciuchów.
-Co się stało?- słyszę w tle ale nie mam czasu na odpowiedź.
Znajduję sukienkę a gdzie bielizna? Nie mam czasu do stracenia. Narzucam na siebie kieckę, łapię torebkę. Rzut oka do lustra.
ON dalej leży z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Podnosi się na łokciach. Całuję go mocno żeby nie zdążył zadać kolejnego pytania.
-Wrócę. Obiecuję, że niedługo wrócę ale teraz już muszę iść. Niestety muszę..
On posmutniał i widać, że jest totalnie zagubiony ale to już nie jest mój problem bo właśnie zamykam za sobą drzwi. Zamykam je z ciężkim sercem, że zostawiłam go samego. Zostawiłam nawet bez próby wyjaśnienia bo naprawdę chciałabym z nim zostać ale nie mam wyjścia. (Czy ja naprawdę pomyślałam że chciałabym z nim zostać?!)